wtorek, 22 września 2015

Kocham cię...

***
KOCHAM CIĘ


Żyła na świecie dziewczynka z dużymi rumieńcami na twarzy, dwoma warkoczykami i cieszyła się każdą chwilą.
Poszła do szkoły podstawowej i znalazła tam wielu przyjaciół, bo kto nie lubiłby małej radosnej Ani?
Gdy Ania miała 12 lat po raz pierwszy się zakochała. Ten Maciek przecież tak szybko biega i skacze.
Ania miała 13 lat i od teraz upinała włosy w kucyk i na każdej przerwie spoglądała na Maćka.
Już Ania przestała być Anią, tylko Anką. Poszła do gimnazjum. Od tamtej chwili zaczęła się borykać z pierwszymi problemami. Nauka, nauka i nauka.
- A ze mną to nie wyjdziesz na miasto? - mówiły koleżanki.
A Anka musiała się uczyć i myślała sobie przed snem, jak to Maciek na nią spojrzał na którejś z przerw.
- Dobrze, że jest w tym samym gimnazjum - myślała.
Z Anki zaczęli się śmiać. Ona tego nie rozumiała. Co im takiego zrobiła?
Dobijały ją śmiechy innych, gdy się potknęła na schodach. Śmiali się, bo miała gorsze buty od innych... . Wszystko się nagle przewróciło do góry nogami.
Czasami myślała o tej chwili, gdy ją Maciek przytuli. Wtedy będzie bezpieczna.
Szczęście... szczęście... szczęście... odlatywało wraz z upływem dni.
Dowiedziała się, że Maciek po gimnazjum idzie do "Piątki" i tak też zrobiła ona.
- Jaki zbieg okoliczności, nie? - któregoś dnia ją spytał.
A ona się tylko zarumieniła i to pytanie powtarzała sobie w głowie każdego dnia. Odezwał się do niej!
Ale od pierwszego dnia liceum było jeszcze gorzej. Koleżanek Anki to nie obchodziło. Właściwie to były koleżanki w cudzysłowie.
Majka, Zośka... gdzie one się podziały, gdy Anka była na dnie studni życia, gdzie nie docierały nawet smugi światła szczęścia? Leżała tam samotnie, a ta studnia się pogłębiała z każdą mijającą godziną. W końcu opanował ją całkowity mrok. A takiego słowa jak szczęście nie było już w jej słowniku.
Koleżanki Anki poznały chłopaków. I Anka ich koleżanka z podstawówki już ich nie obchodziła, to znaczy prawie, bo gdy nie miały pracy domowej to co innego... .
W końcu, gdzie Anka popatrzyła trzymały się za ręce zakochane pary, całowały się, a ona szukała wzrokiem Maćka.
- Czemu jesteś sama? - zagadnęła, któregoś dnia Majka - na pewno znajdzie się jakiś chłopak dla ciebie!
Ale ona milczała.
Leciały lata..., a Anka poznała w końcu chłopaka. Ale to nie był Maciek. Majka z Zośką zeswatały ją z jakimś Michałem, aby ona nie była samotna.
Ale ona nie chciała go. Zerwali ze sobą.
Jeszcze bardziej pogłębiła się studnia.


Anna miała 20 lat i od teraz zawiązywała włosy w kok. Maciej znalazł kobietę swojego życia, a Anna była sama.
Anna miała 30 lat i nic się nie zmieniło.
Anna miała 40 lat... 50 lat... 60 lat... i już nie wiązała włosów.

Dawne koleżanki się spotkały.
- Mam świetnego męża, bardzo bogatego! - chwaliła się jedna.
- No ja też, ale on chce mieć dzieci. Mogłam się na to zdecydować kilkanaście lat temu, a teraz? Istne męczarnie - mówiła druga.
A Anna siedziała cicho i się zastanawiała co robi teraz Maciej. Czy nie zapomniał o tej Ance z tamtych lat, która nie mówiła nic, oprócz "hej"? Pewnie zapomniał... .
- A ty co? - zwróciła się Zofia do Anny - czemu nie masz męża?
- Bo... bo...
I się rozpłakała.

Anna poszła nad rzekę. Napisała na kartce: "Kocham Cię, ale nigdy nie miałam odwagi Ci tego powiedzieć." I pożegnała się z tym światem raz na zawsze.


***
Dziękuję Malinachocolade za inspirację!
Przepraszam za parę błędów, są już poprawione. :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz