Dzisiaj nie wstawię gifa, ale film. Obejrzyj go, a może posłuchaj? Ten teledysk natchnął mnie emocjonalnie do napisania kolejnego rozdziału. Zapraszam:
"Każdy koniec jest początkiem czegoś nowego."
14.01.2015 r.
Wszyscy mówią: żyj chwilą! Ale się nie zgadzam. Może mają trochę racji? Ale teraz wiem, że jest inaczej.
Zbliżał się koniec imprezy, dziewczyny z mojego pokoju się pakowały, Tobiasz siedział ze spuszczoną głową na schodku, przy domu.
- Hej, czemu jesteś taki smutny? - zapytałam.
- Nie..., to znaczy to koniec - odpowiedział.
- Koniec czego?
- Koniec początku.
- Co? O czym ty mówisz? - pytałam.
- Cece, to koniec! - krzyknął.
- Ale koniec czego?! - zdenerwowałam się.
- Zrywam z tobą!
- Dla-dlaczego?! - łzy lały mi się ciurkiem.
Podniosłam się. Popatrzyłam wokół. Ogródek zapełniał się samochodami i paczkami, każdy miał smutną minę. Co się stało?
- Jaś! Jaś! - zauważyłam JDabrowsky'iego.
- Dlaczego płaczesz? - popatrzył na moją twarz - a, już rozumiem. Przepraszam.
I odszedł. Skąd on mógł wiedzieć, że Tobiasz ze mną zerwał? Poszłam do domu. Do łóżka. Położyłam się, mimo że niedawno wstałam. Wzięłam najbliższą poduszkę i płakałam.
"Koniec początku"? "Koniec... koniec początku"- te myśli wirowały mi w głowie.
- Hej! Niedługo zamykamy - powiedział ktoś. Nie wiedziałam kto, bo miałam poduszkę przyłożoną do twarzy.
- Dobra - pisnęłam.
"Koniec początku" Ale przecież, jeśli on ze mną zerwał to jak może być koniec początku? Jeśli ktoś z kimś zerwie to jest zupełnie koniec. A Tobiasz powiedział; Koniec początku.
- Muszę z nim porozmawiać - pomyślałam.
Wzięłam autografy, które dostałam i poszłam na dwór. Siedział nadal na schodku z głową schowaną pod kapturem.
- Tobiasz... - zaczęłam - ja nic nie rozumiem. Co się dzieje? Ja nie chcę końca naszej... naszej... naszej miłości.
Znów łzy płynęły mi po policzkach.
- To nie tylko koniec naszej miłości - odezwał się - to koniec wszystkiego.
- Jak to?
- Ty nic nie wiesz? - zdziwił się.
- Nie...
- Niedługo wielka asteroida rąbnie Ziemię i... koniec!
- Co?
- Może to trochę źle wytłumaczyłem, ale w skrócie tak ma się stać.
- A kiedy to ma się wydarzyć? - zapytałam.
- Równo o 3:04 jutro.
Zdziwiłam się, właśnie wtedy po raz pierwszy pocałowałam Tobiasza... i może po raz ostatni.
- Ja nie chcę końca! Nie chcę... - mówiłam przez łzy.
Wtedy zdjął kaptur, Zobaczyłam, że płakał. Jak miał głowę pod kapturem nie widziałam zbyt dobrze jego twarzy.
- Ja też nie chcę - rzekł.
Przytulił mnie. Wiedziałam trochę więcej, ale nie wszystko. Dlaczego powiedział: początek końca i dlaczego mnie nie kocha, chociaż... mnie kocha?
- Tobiasz, ale dlaczego powiedziałeś koniec początku?
- Bo jak umrzemy, to znajdziemy się w drugim świecie. Życie na Ziemi to dopiero początek, niby koniec, ale początek.
- Dziwne to trochę.
- To wcale nie dziwne. To prawdziwe - powiedział.
Siedzieliśmy przytuleni przez jakiś czas, nie mogłam w końcu wytrzymać:
- A ty mnie kochasz?
- Kocham cię i to bardzo.
- To dlaczego ze mną zerwałeś?
- Twoja śmierć... - zaczął, ale mu przerwałam.
- Nie moja, tylko nasza. Dlaczego nie możemy umrzeć razem?
- Nie wiem, ja chcę umrzeć w samotności.
- Dobrze...
Popatrzyłam na innych. Niektórzy mieli kamienne twarze, niektórzy płakali. Wszyscy pakowali do samochodów walizki. Dzisiaj każdy stąd wyjedzie.
Nagle na środek ogródka wyszedł Ravgor.
- Słuchajcie... czy nie możemy tu zostać? Czekać na śmierć razem? I... w końcu umrzeć? - zapytał.
Czerwone z płaczu twarze zwróciły się w jego stronę.
- Nie... ja chcę do rodziny - odpowiedział ktoś.
- Ja też - powiedział ktoś inny.
- Dobrze - znów zaczął Ravgor - ale niektórzy z nas mieszkają daleko od tego miejsca. Nie zdążycie dojechać!
Tak więc w domu zostałam ja, mimo że miałam blisko do domu, ale chciałam ostatnie chwile przeżyć z Tobiaszem. Banshee i Wielmożny Igor też zostali. Tak samo zrobili: Ravgor, Ssaruska, JDabrowsky, skkf, Naruciak i wiele innych YouTuber'ów.
Czekaliśmy. Nikt z nas nie mógł zasnąć. I właśnie wtedy odezwał się cicho do mnie Tobiasz:
- Nie chcę widzieć jak umierasz.
- Ja też nie... - powiedziałam - ale nie mogę cię zostawić. To nasze ostatnie chwile.
- Ej! - krzyknął nagle Jaś - posłuchajcie, niedługo umrzemy, nie? Więc zróbmy coś czego nigdy nie robiliśmy! To nasze życie. A za... cztery godziny się skończy. Więc macie jakieś pomysły?
Trudno jest coś zrobić niesamowitego w cztery godziny. Ale poszliśmy na basen. Nie było lepszych pomysłów. I tam... właśnie zakończyliśmy swój żywot. Może dziwisz się, że piszę o tym, o tym że zakończyłam żywot?
Bo ja chcę zapisać moje pierwsze życie. Niedługo napiszę o drugim. Ono się rozpocznie 16 stycznia. Do jakiego ciała mnie przydzielą? Tego nie wiem. Ale na razie czekam. Czekam na Tobiasza.
***
Następny rozdział wkrótce!
Lucy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz