środa, 3 czerwca 2015

Szmaragdowe Łzy #3: Skrajne emocje początku przyjaźni

***
ROZDZIAŁ 3: SKRAJNE EMOCJE POCZĄTKU PRZYJAŹNI

"Ta krótka rozmowa wywołała u mnie skrajne emocje. Nie mogłam powstrzymać łzawiących oczu, płakałam."

Kolejne dni mijały tak jak każde, czyli przepełnione szarością. Pola dała mi tę dyszkę, ale co... tak to nic się nie zmieniło. Nie miałam przyjaciół, a kucharkę z którą się rozmawia raz na... tydzień, ale nawet mniej się chyba nie liczy jako koleżankę. Zaś Lilly - sąsiadka z mojego pokoju w psychiatryku odzywa się do mnie tylko rano, gdy się z nią witam. Nawet zwykłe cześć trudno z niej wydusić.

Któregoś dnia postanowiłam tę rutynę jednak jakoś ubarwić i poszłam do trzynastki. Usłyszałam za drzwiami:
- Kto tam?
- Eee... ja, Vanessa - odpowiedziałam.
Otworzył i zza drzwi wyłoniła się jego głowa pełna kudłatych, ciemnych włosów opadających lekko na czoło.
- Czego znowu chcesz? - spytał z ewidentną złością.
- Ja..., no jeju! Czy nie możesz zrozumieć, że nie mam tu nikogo?! Myślisz, że miło jest patrzeć gdy inni mają przyjaciół, a ja siedzę jak jeden ponurak?! Miło tak, co? - wybuchłam.
- Ahaaa... - przeciągnął to słowo - czyli chcesz mnie wykorzystać?
- C-co?! Nic takiego nie powiedziałam!
- Powiedziałaś, właśnie przed chwilą.
- N-nie! - zaprzeczałam.
- Spadaj - powiedział i zamknął z trzaskiem drzwi.

Osunęłam się tuż obok pokoju Sebastiana na podłogę w korytarzu.
Czy ja naprawdę chciałam się z nim zaprzyjaźnić, bo..., bo nie miałam nikogo? Już sama nie wiedziałam. Ale być może to była prawda. Ta krótka rozmowa wywołała u mnie skrajne emocje. Nie mogłam powstrzymać łzawiących oczu, płakałam.

Po chwili otworzyły się znów drzwi chłopaka.
- Dlaczego nie pójdziesz do swojego pokoju?! - zdziwiony zapytał mnie.
- A co cię to obchodzi? Idź sobie - powiedziałam ze złością.
- Mnie... mnie to dużo obchodzi! Nie mogę normalnie poczytać książki, bo słyszę twój płacz, no!
- Aaa... to nawet dobrze! Lubię przeszkadzać ludziom.
- Jesteś... natrętna!
- Wiem.
- Zaraz zawołam doktorkę Goździk.
- To wołaj.


Zamknął drzwi. Może myślał, że się już uspokoiłam, ale nic z tego. Oczywiście, nie mogłam na siłę płakać, ale miałam inny sposób, by mu przeszkodzić. W innych pokojach, oprócz trzynastki nie było nikogo, bo mieszkali tu dorośli ludzie, a oni poszli na zajęcia, więc miałam spore pole do popisu.
Wyjęłam komórkę i włączyłam na najwyższą głośność rock'ową piosenkę. Zaczęłam śpiewać. Śpiew niezbyt mi wychodzi, ale w tym momencie i mi to pomogło. Po 30 sekundach znowu pojawił się Sebastian:
- Nie! Nie! Ja cię zabiję! - zażartował. Chyba.
- Haha - zaśmiałam się drwiąco.
- Eee,,, też słuchasz Dream Guns? - spytał.
- No, a nie słychać?
- Powiem ci, masz dobry gust muzyczny.
- A masz jakiś ich krążek?
- No. Jeden mam nawet ze sobą.
Po kilku sekundach podał mi ich najnowszą płytę.
I tak zaczęła się nasza znajomość. Może niezbyt dobrym początkiem, jednak to była prawdziwa przyjaźń.


***
Przeczytaj Szmaragdowe Łzy na Wattpad: Szmaragdowe Łzy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz