***
ROZDZIAŁ 3: SKRAJNE EMOCJE POCZĄTKU PRZYJAŹNI
![]() |
"Ta krótka rozmowa wywołała u mnie skrajne emocje. Nie mogłam powstrzymać łzawiących oczu, płakałam." |
Kolejne dni mijały tak jak każde, czyli przepełnione szarością. Pola dała mi tę dyszkę, ale co... tak to nic się nie zmieniło. Nie miałam przyjaciół, a kucharkę z którą się rozmawia raz na... tydzień, ale nawet mniej się chyba nie liczy jako koleżankę. Zaś Lilly - sąsiadka z mojego pokoju w psychiatryku odzywa się do mnie tylko rano, gdy się z nią witam. Nawet zwykłe cześć trudno z niej wydusić.
Któregoś dnia postanowiłam tę rutynę jednak jakoś ubarwić i poszłam do trzynastki. Usłyszałam za drzwiami:
- Kto tam?
- Eee... ja, Vanessa - odpowiedziałam.
Otworzył i zza drzwi wyłoniła się jego głowa pełna kudłatych, ciemnych włosów opadających lekko na czoło.
- Czego znowu chcesz? - spytał z ewidentną złością.
- Ja..., no jeju! Czy nie możesz zrozumieć, że nie mam tu nikogo?! Myślisz, że miło jest patrzeć gdy inni mają przyjaciół, a ja siedzę jak jeden ponurak?! Miło tak, co? - wybuchłam.
- Ahaaa... - przeciągnął to słowo - czyli chcesz mnie wykorzystać?
- C-co?! Nic takiego nie powiedziałam!
- Powiedziałaś, właśnie przed chwilą.
- N-nie! - zaprzeczałam.
- Spadaj - powiedział i zamknął z trzaskiem drzwi.
Osunęłam się tuż obok pokoju Sebastiana na podłogę w korytarzu.
Czy ja naprawdę chciałam się z nim zaprzyjaźnić, bo..., bo nie miałam nikogo? Już sama nie wiedziałam. Ale być może to była prawda. Ta krótka rozmowa wywołała u mnie skrajne emocje. Nie mogłam powstrzymać łzawiących oczu, płakałam.
Po chwili otworzyły się znów drzwi chłopaka.
- Dlaczego nie pójdziesz do swojego pokoju?! - zdziwiony zapytał mnie.
- A co cię to obchodzi? Idź sobie - powiedziałam ze złością.
- Mnie... mnie to dużo obchodzi! Nie mogę normalnie poczytać książki, bo słyszę twój płacz, no!
- Aaa... to nawet dobrze! Lubię przeszkadzać ludziom.
- Jesteś... natrętna!
- Wiem.
- Zaraz zawołam doktorkę Goździk.
- To wołaj.
Zamknął drzwi. Może myślał, że się już uspokoiłam, ale nic z tego. Oczywiście, nie mogłam na siłę płakać, ale miałam inny sposób, by mu przeszkodzić. W innych pokojach, oprócz trzynastki nie było nikogo, bo mieszkali tu dorośli ludzie, a oni poszli na zajęcia, więc miałam spore pole do popisu.
Wyjęłam komórkę i włączyłam na najwyższą głośność rock'ową piosenkę. Zaczęłam śpiewać. Śpiew niezbyt mi wychodzi, ale w tym momencie i mi to pomogło. Po 30 sekundach znowu pojawił się Sebastian:
- Nie! Nie! Ja cię zabiję! - zażartował. Chyba.
- Haha - zaśmiałam się drwiąco.
- Eee,,, też słuchasz Dream Guns? - spytał.
- No, a nie słychać?
- Powiem ci, masz dobry gust muzyczny.
- A masz jakiś ich krążek?
- No. Jeden mam nawet ze sobą.
Po kilku sekundach podał mi ich najnowszą płytę.
I tak zaczęła się nasza znajomość. Może niezbyt dobrym początkiem, jednak to była prawdziwa przyjaźń.
- Kto tam?
- Eee... ja, Vanessa - odpowiedziałam.
Otworzył i zza drzwi wyłoniła się jego głowa pełna kudłatych, ciemnych włosów opadających lekko na czoło.
- Czego znowu chcesz? - spytał z ewidentną złością.
- Ja..., no jeju! Czy nie możesz zrozumieć, że nie mam tu nikogo?! Myślisz, że miło jest patrzeć gdy inni mają przyjaciół, a ja siedzę jak jeden ponurak?! Miło tak, co? - wybuchłam.
- Ahaaa... - przeciągnął to słowo - czyli chcesz mnie wykorzystać?
- C-co?! Nic takiego nie powiedziałam!
- Powiedziałaś, właśnie przed chwilą.
- N-nie! - zaprzeczałam.
- Spadaj - powiedział i zamknął z trzaskiem drzwi.
Osunęłam się tuż obok pokoju Sebastiana na podłogę w korytarzu.
Czy ja naprawdę chciałam się z nim zaprzyjaźnić, bo..., bo nie miałam nikogo? Już sama nie wiedziałam. Ale być może to była prawda. Ta krótka rozmowa wywołała u mnie skrajne emocje. Nie mogłam powstrzymać łzawiących oczu, płakałam.
Po chwili otworzyły się znów drzwi chłopaka.
- Dlaczego nie pójdziesz do swojego pokoju?! - zdziwiony zapytał mnie.
- A co cię to obchodzi? Idź sobie - powiedziałam ze złością.
- Mnie... mnie to dużo obchodzi! Nie mogę normalnie poczytać książki, bo słyszę twój płacz, no!
- Aaa... to nawet dobrze! Lubię przeszkadzać ludziom.
- Jesteś... natrętna!
- Wiem.
- Zaraz zawołam doktorkę Goździk.
- To wołaj.
Wyjęłam komórkę i włączyłam na najwyższą głośność rock'ową piosenkę. Zaczęłam śpiewać. Śpiew niezbyt mi wychodzi, ale w tym momencie i mi to pomogło. Po 30 sekundach znowu pojawił się Sebastian:
- Nie! Nie! Ja cię zabiję! - zażartował. Chyba.
- Haha - zaśmiałam się drwiąco.
- Eee,,, też słuchasz Dream Guns? - spytał.
- No, a nie słychać?
- Powiem ci, masz dobry gust muzyczny.
- A masz jakiś ich krążek?
- No. Jeden mam nawet ze sobą.
Po kilku sekundach podał mi ich najnowszą płytę.
I tak zaczęła się nasza znajomość. Może niezbyt dobrym początkiem, jednak to była prawdziwa przyjaźń.
***
Przeczytaj Szmaragdowe Łzy na Wattpad: Szmaragdowe Łzy
Przeczytaj Szmaragdowe Łzy na Wattpad: Szmaragdowe Łzy

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz