poniedziałek, 4 stycznia 2016

Historie z YouTube - Pryzmat Osobliwości #10: Jedyny

***
ROZDZIAŁ 10: JEDYNY

"Bo wykrwawiłam się na śmierć. Właśnie. Śmierć. Moje marzenie. "


Pamiętnik Luizy (dawniej Cece) 
 19.01.2015 r.

Wpatrywałam się dłuższą chwilę w kartkę. Poczułam powoli napływający strach. Tobiasz... w Pokoju Niespełnionych? Zaczęły pocić mi się dłonie. Tobiasz. Muszę go uratować! Determinacja i myśl, że odzyskam najlepszego chłopaka na Ziemi, wygrały.

Schowałam szybko kartkę do kieszeni i biegłam przed siebie. Po chwili biegu bez celu, stanęłam. Po co ja w ogóle biegnę? Musiałam coś wymyślić i to szybko, ale to nie było takie łatwe, gdy cały czas słyszałam w mojej głowie: Proszę, uratuj mnie z tego więzienia.

Dotrę do Pokoju Niespełnionych, gdy umrę, ale gdy spełnię swoje marzenie, to także umrę, lecz dotrę do Nieba albo do Piekła. Więc muszę dotrzeć do Pokoju Niespełnionych, ale nie mogę spełnić swojego marzenia, myślałam gorączkowo.

Zabić się. Muszę to zrobić.

Lecz o dziwo, nie mogłam się zabić, gdy próbowałam to zrobić. Ojeju! To takie poplątane.

- Idę do Michała - szepnęłam do siebie.

Szłam przez park i przez miejskie uliczki, w końcu dotarłam do domu Michała i rodziców Luizy. Do tego domu, do którego bałam się wrócić, ale musiałam to zrobić. Musiałam.

Zapukałam do drzwi, a ze stresu zapomniałam, że obok jest dzwonek. Jednak otworzyła mi mama.

- Luiza? - szepnęła z nadzieją.

- Nie, proszę pani. To ja, Cece - powiedziałam smutno. - Chciałabym przeprosić, za to że Luiza już nie żyje, a ja jej z-zabrałam ciało. Przepraszam.

Nie chciałam patrzeć na oczy mamy Luizy. Pewnie zauważyłabym w nich wielki smutek, a ja zapewne rozpłakałbym się.

- Dobrze, dziecko - powiedziała spokojnie. - Nie wiedziałaś o tym, wybaczam ci.

Niespodziewanie za ramieniem kobiety pojawiła się postać... Michała. Szturchnął lekko kobietę i podszedł do mnie.

- Czego tu jeszcze szukasz?! - krzyknął ze złością. - Odczep się od rodziców Luizy i ode mnie!

- J-ja chcę coś dla w-was zrobić - zająknęłam się.

Po chwili przyszedł ojciec i Dominik.

- Rodzice mi wszystko wytłumaczyli - mówił Dominik poważnie. - Nie jesteś Luizą! Idź stąd!

A chłopcu zawtórował ojciec:

- Oddaj nam naszą córkę!

- Mogę to zrobić - mówiłam. - I dlatego tu przyszłam. Musicie mnie zabić.

Nagle wszyscy się spojrzeli na mnie z ciekawością i zdziwieniem.

- Śmiało - powiedziałam.

Ojciec wrócił do domu, a mama Luizy i Dominik stali jak wryci. Tylko Michał przypatrywał mi się ze złością.

- Nie kłamiesz?

- Nie.

Po chwili ciszy wszyscy odwrócili się w stronę wychodzącego z domu ojca. Niósł wiatrówkę.

- Odsuńcie się wszyscy - powiedział i skierował w moją stronę broń.

- Czy to ją zabiję? - spytał nieśmiało Dominik.

- Po strzale w głowę, tak - wytłumaczył mu ojciec.

- Nie! - wykrzyknęła kobieta. - Proszę, przecież odbierzesz jej życie!

- To zrobiła naszej córce, my to samo zrobimy jej. Oko za oko.

I kobieta powróciła na swoje miejsce. Chyba przekonała się do tego pomysłu.

Wszyscy zebrani przywarli do drzwi. Tylko ojciec nieco wystawał z grupy. Wiatrówkę miał skierowaną w moją głowę. Po chwili pocisk wystrzelił, a ja upadłam z cichym hukiem i krwawiłam.

A  matka Luizy, Michał i Dominik po raz ostatni spojrzeli na mnie i weszli powoli do domu.

Ojciec Luizy wziął moje ciało, wrzucił do worka i zaniósł do lasu. Dalej co się działo, nie pamiętam. Bo wykrwawiłam się na śmierć. Właśnie. Śmierć. Moje marzenie, od chwili dostania listu. Spełniłam je, a wcześniej to nie działo, bo było bezcelowe. Tylko jest jeden problem..., gdzie ja teraz trafię?

***

Stałam na jasnej linii. Obróciłam się w prawo i zauważyłam bardzo jasne światło, lecz ono było jakieś... inne. Takie spokojne i tak fantastyczne, że nie można było oderwać od niego wzroku. Wzroku? Czy ja miałam oczy? Czy znów byłam kulką? Ale nie chciałam zadręczać się tymi pytaniami. Chciałam znów popatrzeć na ową jasność. Po chwili odwróciłam się w lewą stronę. A tam przeważała czerwień. Okropna czerwień. Nie chciałam patrzeć na nią. Samo wpatrywanie się sprawiało mi niewyobrażalny ból. Gdy miałam się odwrócić, aby znów popatrzeć na jasność po prawej linia, na której stałam się pogłębiła, a następnie powoli się zwężała i zniknęła. A ja spadałam i spadałam w dół. I nagle pojawiłam się w dziwnym pomieszczeniu, gdzie wszystko było zalane czarnością. Czy byłam w piekle? Niespodziewanie pojawiła się przede mną tablica. Pojawiła się tam nazwa mojej duszy, a pod spodem wszystkie dobre i złe uczynki.

Po chwili, gdy wszystkie złe i dobre uczynki, a było tych i tych, mnóstwo..., wszystkie zniknęły i pojawił się film. Film mojego życia.

A tytuł brzmiał: Życie a1382923830x.

Zaczynał się on od moich narodzin do mojej śmierci. Gdy oglądałam wzruszyłam się lekko. Miałam biedną, lecz kochającą rodzinę, a oni nawet nie wiedzą co się ze mną dzieje. Moje myśli przerwało zniknięcie filmu i pojawienie się napisu: Marzenie - w trakcie spełnienia.

Zaraz, zaraz... . A tak! Przecież moim marzeniem było to, abym umarła i spotkała Tobiasza!

Nagle tablica zniknęła, a mnie oślepił jasny blask i pojawiłam się... w Pokoju Niespełnionych.

- Tobiasz! - wykrzyknęłam i przybrałam formę człowieka.

W kącie pokoju pojawił się Tobiasz obwiązany przezroczystym sznurem, a obok niego stał ten mężczyzna, ten, który wysłał mnie do drugiego życia i komunikował się ze mną poprzez karteczki.

- Tobiasz...? - podeszłam do niego, lecz nagle spadła na mnie duża klatka. Zostałam w niej zamknięta.

- Witaj - odezwał się mężczyzna do mnie.

- Wypuść mnie i Tobiasza! - wykrzyknęłam próbując się wydostać z klatki.

- To nie takie proste, ale najpierw posłuchaj mnie.

Przechadzał się powoli i obserwował mnie uważnie.

- Otóż, Tobiasz zginął jako chłopiec właściwie niedawno.

- Co? - zdziwiłam się i popatrzyłam na niego, obwiązanego sznurem i wpatrującym się gdzieś w przestrzeń.

- Tak, a on jeszcze nie spełnił swojego marzenia, a jego marzeniem było zobaczyć ciebie, więc proszę! Tylko, że... spełnienie marzenia musi się odbyć w normalnym życiu, nie jako dusze. Choć twoim marzeniem - wskazał na mnie. - Była śmierć i przybycie tutaj, więc twoje marzenie jest spełnione, a Tobiasza nie, a jego marzenie nigdy się nie spełni, bo ty zaraz dostaniesz się do Nieba albo Piekła, a on będzie tutaj tkwić... na zawsze.

- N-nie... - zaczęłam osuwać się dotykając plecami zimnego metalu. - N-nie! Tobiasz! Proszę! Nie... .

I zaczęłam płakać. Ja kocham go całym sercem! Muszę coś zrobić, na pewno coś się da wskórać!

- Ja chcę zmienić marzenie! - krzyczałam.

- Nie da się tego zrobić - powiedział spokojnie mężczyzna. - A, mogę cię wypuścić, żebyś nacieszyła się tym... chłopakiem, a właściwie jego duszą. A klatka była po to, żebyś spokojnie siedziała, a tak byś szalała po całym pokoju.

Uśmiechnął się, choć dla mnie to nie był powód do śmiechu, to przecież było straszne!

- A po ten sznur?! O tak? Dla zabawy?! - pytałam zła i smutna.

- Dla bezpieczeństwa. Czasami przychodzą tu różne dusze z Piekła, jak się wydostaną, a ostatnio to się dzieje dość często. Tobiasz pewnie zaczął by walczyć, a tak siedzi spokojnie i wtedy nic mu nie zrobią.

- I co?! Cały czas będzie tak siedział obwiązany?!

- Zapewne tak.

A ja nie myśląc podbiegłam do Tobiasza i rozplątałam go z węzłów, a mężczyzna wrzeszczał:

- NIE! NIE RÓB TEGO!

Przytuliłam go i w tej chwili przepełniła mnie radość, myślałam: uratowałam Tobiasza! Teraz będziemy na zawsze razem! Pójdziemy razem do Nieba! Na pewno...!

Lecz wszystko wydarzyło się zupełnie inaczej... .

Usłyszałam przeraźliwy okrzyk, odwróciłam się, a tam leciało coś takiego... niedopisania. Był to na pozór człowiek, lecz poraniony. Całe ciało miał we krwi i ranach. Nie miał skóry. Był cały w ranach. Nie miał także oczu, lecz wielkie doły.

Ta dusza podleciała do Tobiasza, a ja z mężczyzną wołaliśmy o pomoc, oczywiście to nic nie dało. On go pożarł.

Tobiasz jeszcze po chwili, gdy jego dusza jeszcze istniała, w ostatniej chwili uśmiechnął się do mnie, to nie był wesoły uśmiech, a wręcz przeciwnie.

Będę o nim pamiętać wiecznie, pomyślałam i podeszłam do krańca pokoju, gdzie leżał przed chwilą, on - mój kochany jedyny... Tobiasz.


Ja już nie wiem jak się podpisać...



***

Przeczytaj Historie z YouTube: Pryzmat Osobliwości na Wattpad: Historie z YouTube: Pryzmat Osobliwości

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz