czwartek, 5 listopada 2015

Historie z YouTube - Pryzmat Osobliwości #9: Chwila szczęścia

***
ROZDZIAŁ 9: CHWILA SZCZĘŚCIA


"Wodę wypełnił jasny blask. Coś huknęło, a ja wyłoniłam się z wody. Cała byłam przemoknięta i było mi zimno, lecz to przeminęło gdy zauważyłam... TOBIASZA."


Pamiętnik Luizy (dawniej Cece)
19.01.2015 r.

Samolot przedzierał się przez puchowe chmury. Ten widok zapierał mi dech w piersi. Mimo że już wcześniej nim leciałam to tak naprawdę nie zwracałam dużej uwagi na to... w związku z tą całą sprawą... .

- Lui... - odezwał się Michał całując mnie w policzek - dlaczego nic nie mówisz? Hm?

Tak... jeszcze mu o tym nie powiedziałam i w zasadzie nie miałam zamiaru.

- Nie wiem, tak jakoś - odpowiedziałam.

- Już niedługo będziemy w domku, o wszystkim powiemy twoim rodzicom - mówił Michał - wszystko będzie dobrze.

- Nic nie będzie dobrze - pomyślałam.

Przez resztę podróży przytulał się do mnie, całował... i pomyślałam, że muszę być bardziej realistyczna jako Luiza i powiedziałam:

- Misiu... kocham cię.

On się roześmiał i rzekł:

- Ja ciebie najbardziej na świecie!

Bolało mnie jak kłamałam, ale co miałam zrobić? Powiedzieć: Ej Michał, jestem Cece, bo nie mogłam się zabić. Rozmyślałam nad tym tyle czasu... i... lepszego wyjścia nie znalazłam niż udawanie dziewczyny Michała.

***

- Gdzie ona jest?! - usłyszeliśmy od progu domu Luizy. Tu chyba była jej matka.

- Nie płacz. Na pewno się... - mówił ojciec. Nagle zawiesił głos i wpatrywał się we mnie i w Michała, gdy otworzyliśmy drzwi.

- Luiza! - wykrzyknęli i zaczęli mnie przytulać - gdzie ty byłaś?

Po dwudziestu minutach opowiadania i wyjaśniania całej tej sprawy przez Michała nastała cisza.

- Biedna dziewczyna - skomentowała moją niby-śmierć matka Luizy.

- Oj, najważniejsze że żyje Luiza! - wykrzyknął ojciec.

- Tak - wtrącił się Michał, a mi zrobiło się smutno, bo nikomu nie zależało na tym, że ja żyje czy nie żyje. Dla nikogo nie byłam ważna. Dla nikogo... .

Niespodziewanie ukłucie gniewu. Czyli nikomu nie jestem potrzebna? To niech się dowiedzą, że ich kochana Lui nie żyje!mu nie jestem potrzebna?

- NIE JESTEM ŻADNĄ LUIZĄ! - wykrzyknęłam i rzuciłam czapkę, którą trzymałam w rękach na stół.

- Co?! - zdziwił się Michał i wstał.

Popatrzyłam chwilę na twarze zebranych przy stole. Wszyscy byli zdziwieni, oprócz Michała... on... był wściekły, wystraszony i zdezorientowany.

Łzy spływały mi po policzkach. Wybiegłam z domu z płaczem.

- ZACZEKAJ! - biegł krzycząc za mną Michał.

Ale ja nie zatrzymywałam się. Po prostu biegłam. Sama nie wiedząc gdzie.

W połowie drogi on zatrzymał się, klnąc:

- Kurwa!

A ja biegłam i biegłam..., i biegłam... .

Dobiegłam do parku, w którym pośrodku znajdowała się fontanna. Usiadłam na ławce, niedaleko niej.

Cały czas wycierałam łzy, bo żal mi było rodziców Luizy, ja zabrałam ich... córkę. To straszne. Ale nie mogłam się zabić. Nie mogłam się zabić. Nie mogłam. Ja nie chciałam tego robić, a i tak pewnie nie udałoby mi się to. Bo "coś" blokowało moją śmierć. A dostałam to życie, po to aby spełnić swoje marzenie. Ale co jest moim marzeniem? - pomyślałam.

Nagle z zamyślenie wyrwał mnie czyiś głos. Pochodziło on z równoległej ławki. Po drugiej stronie fontanny. Głos należał do chłopaka:

- Tobiasz pamięta cię.

Co? Bałam się. Skąd ten ktoś to wiedział i... skąd ten ktoś wiedział o mnie i o Tobiaszu? I kto to jest? Myśli kłębiły mi się w głowie.

- Boję się - szepnęłam sama nie wiedząc po co to zrobiłam.

- To dobrze, to znaczy że jesteś człowiekiem - powiedział chłopak i wyłonił się zza fontanny, podchodząc do mnie bliżej.

Miał jasne włosy i niebieskie oczy. Ubrany był w niebieską bluzę z kapturem zarzuconym na głowę. Było ciemno i nie widziałam go dokładnie, ale od razu zauważyłam to, że on nie wyglądał jak normalny człowiek. Miał coś takiego, że od razu po spojrzeniu na niego można było pomyśleć:

- To nie człowiek.

I ja także o tym pomyślałam.

- Kim jesteś? - spytałam nieco zła, właściwie bez powodu i także wystraszona.

- Zanurz się w tej fontannie - rzekł nieco władczym tonem.

Co?! Wychodzi sobie zza fontanny człowiek, a w zasadzie nie-człowiek i rozkazuje mi się zanurzyć w lodowatej wodzie?

- Proszę cię, Cece zrób to - jego ton był już odrobinę milszy.

- Kim jesteś?

- A jak ci się wydaje? Zresztą nie o tym rozma...

- KIM JESTEŚ? I SKĄD MNIE ZNASZ? - prawie wykrzyczałam te słowa.

- Ech... jestem Natan. A skąd o tobie wiem? Proszę - mówiąc to wyciągnął wielką księgę z tytułem: Dusza a1382923830x.

- To jest księga twojego życia - odezwał się znów Natan - tam jest wszystko spisane. Emocje, rozmowy, rodzina, znajomi, myśli. Wszystko.

- A... i masz coś z wspólnego z... - przypomniałam sobie o mnie i o Tobiaszu jako duszach, i także o tym... nie wiem jak go nazwać... facecie, tym który był już w Pokoju Niespełnionych.

- Ach... tak - odpowiedział chłopak - on mnie właśnie tu przysłał.

- I po co?

- Po to, abyś zanurzyła się w tej fontannie - rzekł niecierpliwym tonem.

- ALE PO CO?!

- Musisz tak ciągle pytać i pytać? Zaufaj mi! Przecież koch.. zresztą - mówiąc to wskazał na białą fontannę iskrzącą się w blasku księżyca.

Dobra, zaufał mu. Zdjęłam buty, a spodnie podciągnęłam do kolan. Na początku lekko musnęłam stopą wody, a po chwili już cała całkowicie schowałam się pod taflą zimnej wody.

- WYPOWIEDZ ŻYCZENIE! - krzyknął Natan.

Ale jakie? Po chwili pomyślałam: Chce żeby tu był Tobiasz i mnie pamiętał.

Wodę wypełnił jasny blask. Coś huknęło, a ja wyłoniłam się z wody. Cała byłam przemoknięta i było mi zimno, lecz to przeminęło gdy zauważyłam... TOBIASZA. Stał on koło ławki i rozglądał się, nie wiedząc o co chodzi.

- Tobiasz! - krzyknęłam i prawie przewróciłam się, bo chciałam do niego podbiec, a zapomniałam, że stałam nadal w fontannie.

Gdy wygramoliłam się z niej pobiegłam do mojego kochanego, najlepszego Tobiasza!

- Cece? - spytał obejmując mnie.

- Pa-pamiętasz? - zdziwiłam się.

- No przecież to ty! - roześmiał się.

- Ja?! - popatrzyłam na moje odbicie w tafli wody.

To byłam ja!

Nagle zauważyłam jakąś kartkę, która wylądowała w moich dłoniach. A było na niej napisane:


Cece, chciałbym Ci powiedzieć, że za chwilę powrócisz do dawnej postaci Luizy. Niestety, tego nie można już zmienić.



A i zdziwiło Cię to, że fontanna działa? Otóż, działa od zawsze. To już nie moja sprawa, ale ludzie wrzucają tam grosiki i myślą, że to da im szczęście. Nie spróbowali jeszcze tego, czego ty doświadczyłaś. Ale to nie ważne... pamiętaj lepiej, aby spełnić swoje marzenie!

Dobrze..., ale ja nie wiem jakie jest moje marzenie! - pomyślałam, ale nie zamartwiałam się tym. Przecież Tobiasz był tuż koło mnie.

Odwróciłam się, aby spojrzeć na mojego kochanego, najlepszego... Tobiasza, ale go nie zobaczyłam. Nie zobaczyłam go już nigdy.

- Tobiasz? - szepnęłam - TOBIASZ?!

- Jego nie ma - znów Natan wyłonił się z cienia - to było chwilowe. Chciałem ci pokazać, że życie nie jest takie straszne. Że można się cieszyć. Ale Tobiasz jest w twoim sercu.

- CO?! I to ma być szczęście?! - wrzeszczałam - pokazałeś mi Tobiasza, który nagle zniknął! I co, mam skakać z radości?!

- Nie..., ale na tym świecie jest wiele rzeczy, z których możesz się cieszyć.

- Idź sobie stąd! - skuliłam się i usiadłam na ziemi.

- Ale Cece...

- IDŹ SOBIE STĄD!!! - wrzasnęłam po raz drugi.

To wszystko było nie fair. Życie jest okropne. I jakie mam marzenie? Moim marzeniem jest spotkać Tobiasza i przytulić go. A później mogę umierać.

- Cece - szepnął Natan - pamiętaj, że Tobiasz pamięta o tobie i kocha cię najmocniej na świecie. Cece, on cię kocha.

I zniknął. A ja zauważyłam, że zmieniam się w Luizę.

***

Leżałam na ławce i wpatrywałam się w trawę, nagle zauważyłam, że coś leży na ziemi. Jakaś kartka.

Proszę, uratuj mnie z tego więzienia. Jestem w Pokoju Niespełnionych.

Tobiasz

***

Przeczytaj Historie z YouTube: Pryzmat Osobliwości na Wattpad: Historie z YouTube: Pryzmat Osobliwości


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz