wtorek, 8 stycznia 2019

Mgła

               Widzę przez mglistą ścianę twoje granatowe oczy. Wysuwam dłoń, a ty się odsuwasz. Robię krok do przodu po śliskiej tafli lodu, ty na chwilę znikasz. Biorę głęboki wydech. W powietrzu formuje się biała chmurka. Zamykasz oczy jakbyś się bała, że mój oddech ci je podrażni. Otwórz, proszę, otwórz oczy! Ich nasycony kolor tak mnie uspokaja, gdy wszystko wokół jest wyblakłe. Otwierasz je, mrugasz kilkakrotnie. Spływa z nich łza, błyszczy się.  Sunie powoli po twojej bladej twarzy. Kapie na lód z głośnym hukiem.
             Pisk. Wszystko się rozrywa. Trach lodu - najpiękniejszy i najdziwniejszy dźwięk, jaki słyszałam. Jakby tłukły się wszystkie porcelanowe filiżanki świata.
              Wiatr zrywa się i porywa mnie do góry. Czarne plamy zasłaniają mi widok. Moje ciało wiruje w powietrzu. Niespodziewanie upadam. Gdzie jesteś? Lekko słaniam się na nogach, ale udaje mi się wstać.
Ach! Widzę cię! Wreszcie… Wisisz w powietrzu naga. Bujne, jasne włosy tworzą tło dla twojego śnieżnego ciała. Sunę do ciebie. Obserwujesz mnie. Nieśmiało kładę dłoń na twoim brzuchu. Jest ciepły, choć spodziewałam się uczucia chłodu. Spoglądam na swoją dłoń kontrastującą mocno z barwą twojej skóry. Chyba też to zauważasz, bo zaczynasz mi się przyglądać w skupieniu. Kładziesz rękę na moich plecach. Nagłym, niespodziewanym ruchem przyciągasz moje ciało do swojego. Splatasz palce. Przytulasz mnie… Chcę westchnąć. Tyle na to czekałam. Trzymam cię w moich ramionach, chcę trwać tak wiecznie. Gładzę twoje aksamitne włosy. Jesteś taka piękna.
                Nagle zrywa się wiatr. Odrywa mnie od ciebie. Jakaś tajemnicza siła ciągnie mnie do tyłu. Czuję rwanie w okolicach pępka. Wysuwam dłoń do przodu, chcę się czegoś złapać, ale tylko brodzę nią w powietrzu. Krzyczę. Ta moc jest silniejsza. Gdy wreszcie się zatrzymuje, nadal cię widzę, choć bardzo oddaloną. Jesteś jasną kropeczką na czarnym tle. Nie zastanawiając się długo, biegnę. Chcę znowu być z tobą. Chcę znowu być dla ciebie. Bieg wydaje się ciągnąć w nieskończoność, ale twoja sylwetka powiększa się z każdym krokiem. Twój widok dodaje mi sił. Zauważam, że ty też biegniesz.
Po wielu krokach, docieram do celu. Twoje oczy, twoje włosy, cała ty. Jesteś. Ale inna. Twoje oczy przygasły, na wychudzonym ciele pojawiły się siniaki, jasne włosy poszarzały, zniszczyły się. Rzucam się w twoje ramiona. Uśmiechasz się. Taka jesteś najpiękniejsza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz