Pisk. Wszystko się rozrywa.
Trach lodu - najpiękniejszy i najdziwniejszy dźwięk, jaki słyszałam. Jakby
tłukły się wszystkie porcelanowe filiżanki świata.
Wiatr zrywa się i porywa mnie do
góry. Czarne plamy zasłaniają mi widok. Moje ciało wiruje w powietrzu.
Niespodziewanie upadam. Gdzie jesteś? Lekko słaniam się na nogach, ale udaje mi
się wstać.
Ach! Widzę cię! Wreszcie… Wisisz w powietrzu naga. Bujne,
jasne włosy tworzą tło dla twojego śnieżnego ciała. Sunę do ciebie. Obserwujesz
mnie. Nieśmiało kładę dłoń na twoim brzuchu. Jest ciepły, choć spodziewałam się
uczucia chłodu. Spoglądam na swoją dłoń kontrastującą mocno z barwą twojej
skóry. Chyba też to zauważasz, bo zaczynasz mi się przyglądać w skupieniu.
Kładziesz rękę na moich plecach. Nagłym, niespodziewanym ruchem przyciągasz
moje ciało do swojego. Splatasz palce. Przytulasz mnie… Chcę westchnąć. Tyle na
to czekałam. Trzymam cię w moich ramionach, chcę trwać tak wiecznie. Gładzę
twoje aksamitne włosy. Jesteś taka piękna.
Nagle zrywa się wiatr. Odrywa
mnie od ciebie. Jakaś tajemnicza siła ciągnie mnie do tyłu. Czuję rwanie w
okolicach pępka. Wysuwam dłoń do przodu, chcę się czegoś złapać, ale tylko brodzę
nią w powietrzu. Krzyczę. Ta moc jest silniejsza. Gdy wreszcie się zatrzymuje,
nadal cię widzę, choć bardzo oddaloną. Jesteś jasną kropeczką na czarnym tle.
Nie zastanawiając się długo, biegnę. Chcę znowu być z tobą. Chcę znowu być dla
ciebie. Bieg wydaje się ciągnąć w nieskończoność, ale twoja sylwetka powiększa
się z każdym krokiem. Twój widok dodaje mi sił. Zauważam, że ty też biegniesz.
Po wielu krokach, docieram do celu. Twoje oczy, twoje
włosy, cała ty. Jesteś. Ale inna. Twoje oczy przygasły, na wychudzonym ciele
pojawiły się siniaki, jasne włosy poszarzały, zniszczyły się. Rzucam się w twoje
ramiona. Uśmiechasz się. Taka jesteś najpiękniejsza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz