***
ROZDZIAŁ 8: PROSZĘ CIĘ O ŚMIERĆ
"A CO?! MAM BYĆ MIŁA DLA KOGOŚ, KTO CHCE ŻEBYM SIĘ ZABIŁA?!"
17.01.2015 r. - 18.01.2015 r.
- No to co? - zapytał Michał lekko szturchając mnie na pocieszenie.
- Co? - spytałam zła na cały świat, a z drugiej strony smutna. Na szczęście nie widział on moich łez, które bezustannie spływały po policzkach.
Szliśmy jakąś ciemną uliczką razem z Dominikiem. Naokoło paliły się lampy, ale nie dawały zbytniego światła.
- Nie wiem -rzekł - myślałem, że powiesz, że chcesz się zabić.
Roześmiał się.
- To miało być śmieszne? - spytałam ironicznie.
- Tak. Bo wiesz... ja jestem bardzo zabawny.
- Chyba żałosny - dodałam szeptem.
- Czemu stałaś się taka zła? - nagle przystanął.
- A CO?! MAM BYĆ MIŁA DLA KOGOŚ, KTO CHCE ŻEBYM SIĘ ZABIŁA?! - wrzeszczałam tak, że w niektórych domach zapaliło się światło.
- Zwiewajmy stąd! - powiedział i szybko pobiegliśmy nawet nie wiedziałam dokąd.
Stanęliśmy na jakiejś łące. Serce mi biło jak nigdy dotąd.
- Po... co... właściwie tak... szybko... biegliśmy? - spytałam przerywając sapnięciami.
- No... po pierwsze - zaczął Michał, który aż tak bardzo się nie zmęczył - to... pewnie ludzie pogniliby nas, ale to nie było tak bardzo ważne, bo... ja chciałem ci coś powiedzieć, ale pewnie nie zgodziłabyś się, gdybym cię poprosił, a tak... no wiesz... .
Uśmiechnął się szeroko, ale ja byłam zła, smutna i jednocześnie czułam... strach.
- Czyli... zmanipulowałeś mnie? - popatrzyłam mu w oczy.
- Tak jakby.
- Eeej... - odezwał się nagle Dominik, na którego od pewnego czasu nie zwracaliśmy uwagi - ja chcę do domu. Luiza..., co my właściwie tu robimy?
Chłopiec był zbyt mały, aby mógł zrozumieć, ale chcieliśmy go także chronić, więc nie mówiliśmy mu o niczym.
- Spokojnie, Dominik - przytuliłam go jak brata - za chwilę wszystko będzie takie jak dawniej. Dobrze?
- Dobrze - odpowiedział.
***
Wynajęliśmy jakiś pokój w małym hotelu. Nie mieliśmy dużo pieniędzy, ale na jeden pokoik wystarczyło. Dominik poszedł spać, a ja z Michałem wyszliśmy na tę łąkę, która była niedaleko.
- Co chciałeś mi powiedzieć? - zwróciłam się do Michała, siadając na ławce niedaleko małego jeziorka.
- Cece... wiesz jak bardzo była dla mnie ważna Luiza? - spytał podchodząc do mnie.
- No... wiem. Tak ważna jak dla mnie Tobiasz - powiedział cicho ocierając spływającą po policzku łzę.
- Proszę, zrób to dla mnie.
- Ale... co? - spytałam, choć wiedziałam jak będzie odpowiedź.
- Zabij się. Tak, wiem jak to brzmi, ale będziesz w niebie, tam, na górze, a ja będę szczęśliwy tutaj, z Luizą. Dominik też będzie szczęśliwy i rodzice Luizy, i dziadkowie, i... cała rodzina.
- Czyli mam to zrobić... dla ciebie?
- No... tak.
Nagle wstałam, zamachnęłam się ręką i uderzałam go mocno w policzek.
- Ty... ty... pierdolony egoisto!
Pobiegłam szybko przez błonia, bezustannie płakałam.
- Cece! Zaczekaj! - krzyczał za mną Michał.
Ale ja nie przystawałam. Tylko biegłam, a myśli wirowały mi w głowie. Co mam robić? Zabić się? A co będzie dalej? Co z Tobiaszem? Co z Dominikiem? Co z Luizą? I co... ze mną?
W pewnej chwili stanęłam. Już podjęłam decyzję. Zrobię to.
- Cece... poczekaj - dobiegł do mnie ten egoista.
- Zrobię to - odpowiedziałam z przekonaniem.
- Co? - stanął jak wryty.
- Zabiję się.
- Ale... ale ja wiem. Nie musisz. Wszystko powiem rodzinie Luizy. Może cię nie przyjmą, ale będziesz mieszkać ze mną. Jakoś tę stratę przeżyję - mówił Michał.
- Nie... ja wiem jak strata ukochanej osoby boli. Rozumiem cię, Tobiasz mnie nie poznał, ale zrobię wszystko żeby inni nie musieli tego przeżywać. Straty.
- Naprawdę?
- Tak. Utopię się w tym jeziorku.
I podeszłam do jeziorka. Gdy pochyliłam się nad nim, zauważyłam jak odbija się w nim noc. Tyle gwiazd na niebie patrzyło smutno w jego głębie. Było ono w jakiś sposób magiczne.
Zrobiłam krok i zanurzyłam się cała. Na początku poczułam przeraźliwe zimno. Mijał czas... długi czas..., a ja nadal czułam jak żyję. W końcu straciłam poczucie czasu. Ile go minęło? Piętnaście minut? Pół godziny? Zdecydowałam, że wynurzę się i tak też zrobiłam.
- Michał? - zauważyłam go skulonego na ławce.
Otworzył powoli oczy.
- Luiza?! - krzyknął nagle wyciągając mnie z wody i mocno przytulając - LUIZA! Ty wróciłaś!
Całował mnie w usta, w policzki... .
- Kocham cię najmocniej na świecie! - powiedział i zdjął bluzę, trzymając w ramionach i przykrywając mnie.
Czyli... czyli on myśli, że ja to Luiza? Że ja, Cece umarłam i znowu do tego ciała powróciła dusza Luizy? - myślałam szybko.
- Nie mogłam... - zaczęłam, próbując wytłumaczyć całą tę sytuację, ale Michał mnie uciszył.
- Nic nie mów, kochanie. Porozmawiamy w hotelu - szepnął i po raz kolejny pocałował mnie w usta.
***
Gdy doszliśmy do hotelu, a właściwie to Michał szedł, a mnie niósł... to zastaliśmy Dominika, który jeszcze spał. Michał go jednak zbudził i powiedział:
- Spakuj się! Wracamy do domu!
- Tak?! - Dominik się zerwał i zaczął z wielką radością pakować swoje rzeczy, których było bardzo mało, bo wziął najpotrzebniejsze rzeczy.
- Lui... - zwrócił się do mnie - pewnie nie wiesz o co chodzi, więc już ci tłumaczę.
Siedzieliśmy przy stole w kuchni, ja na kolanach Michała.
- Wiesz... była taka dziewczyna, Cece, która chciała spotkać swojego dawnego chłopaka... - wytłumaczył mi wszystko, a gdy skończył wreszcie postanowiłam mu wytłumaczyć pewną rzecz, jednak na początku spytałam:
- A kochasz mnie?
A on popatrzył na mnie z niedowierzaniem i odpowiedział:
- Ja? Luiza! O co ty pytasz? Oczywiście że tak!
I od tego momentu nie chciałam mu już nic tłumaczyć... po prostu zrobiło mi się przykro. Tak nagle mam mu powiedzieć, że jednak nie mogłam się zabić i nadal jestem sobą? Cece? A nie jego kochaną Luizą? Nie... nie mogłam tego zrobić i postanowiłam odgrywać rolę Luizy.
- Ja też cię kocham! - i pocałowałam go w usta.
- Ej, wy! - krzyknął Dominik - jedziemy!
Luiza
***
Przeczytaj Historie z YouTube: Pryzmat Osobliwości na Wattpad: Historie z YouTube: Pryzmat Osobliwości
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz